Wychowałem się na jeździe starymi krajówkami - wspomniana "7" między Gdn i Waw nauczyła mnie wiele.
Dziś, gdy tylko mam okazję, wybieram autostradę. Jazda przez zabudowane generuje ogromną stratę czasu. Akurat "7" to zły przykład, bo uległa znacznym przebudowom i obecnie jest atrakcyjna, ale mówię ogólnie. (w ogóle między Gdn i Waw jeżdżę pendolino
)
Oczywiście podstawą podróży jest planowanie - analiza potencjalnych korków - bo przy weekendach czy w wakacje można utknąć na bramkach.
Przy swoich sporadycznych podróżach kieruję się optymalizacją czasu i wygodą, na plan dalszy zrzucając koszt. Gdybym jeździł dużo, to pewnie koszt byłby równie ważny (ale nadal wybierałbym autostradę, tyle że wolniej jechał)
No i autostrada autostradzie nierówna... A2 między Łodzią a Warszawą zawsze mnie irytuje i jest dość niebezpieczna (od razu włącza mi się
agresor obronny). A4 między Śląskiem a Wrocławiem to parodia autostrady, za to na wschód od Krakowa, Tarnów - tam jest piękna. Z racji zamieszkania oknem na świat jest dla mnie A1, którą oceniam wysoko, zwłaszcza odcinek z Gdańska do Torunia, wykonany staranniej niż Toruń - Stryków. Dobra, nie zatłoczona autostrada to także dużo wyższe bezpieczeństwo - bez rowerów, dzieci, takiej ilości zwierząt co na zwykłej drodze. No i auto się nie wybrudzi w deszczowy dzień, podczas gdy drogi boczne są często usyfione (bo prace w polu, bo budowa, bo coś tam).
Tempo jazdy autostradą jest niezrównane, o ile moja małżonka nie odwiedza co drugiej stacji na siku
Choć w Insignii można połączyć to z dotankowaniem
Ale przy odpowiedniej motywacji, jadąc w dobrej porze, można zrobić czas z Gdańska na Balice (KRK) w niewiele ponad 4 godziny, a do Ostravy zmieścić się poniżej 5. Gdyby komuś się spieszyło. Gdyby zestawić to z jazdą dawną "1", to o połowę krócej. Jedynka do Łodzi była fatalna, siódemką do Warszawy jeździło się bez porównania lepiej.
Bardzo lubię nowe ekspresówki dwujezdniowe, budowane w standardzie zbliżonym do autostrady. Fajnie się nimi jeździ, dość często korzystam z odcinka S17 wokół Lublina. S7 na Warmii podobnie. Nagle cały ruch, który na starej "7" wydawał się sznurem aut, gdzieś rozpłynął się na tych dwóch pasach i podróż jest odprężająca i szybka.
A, wracając do spalania, pewnie byłbym w stanie zrobić Insignią 2.0T wynik mieszczący się na styk w 10/100, ale byłaby to jazda
defiladowa. Tak więc nadal stoję na stanowisku, że pali stanowczo za dużo, bo przy defiladowym tempie, jednostannej płynnej jeździe, powinna spalić 7/100.
M.